Przy tworzeniu nowej płyty Leo inspirował się mistyczną atmosferą ery romantyzmu i podał swoje definicje miłości, oddania oraz romansu. Drugi mini-album „MUSE” jest zbiorem rzeczy, które budziły w artyście chęć tworzenia, ale też pokazem rozwoju wokalisty VIXX. Przeczytajcie nasze podsumowanie najnowszego comebacku Leo!
Wydając debiutancki album, artyście zależy przede wszystkim na ustabilizowaniu tego, co czyni go muzykiem. Jest to pierwsze spotkanie ze słuchaczem i dobrze zdaje sobie sprawę, że płyta będzie za niego sprawiać pierwsze wrażenie. Przy drugim wydawnictwie artysta staje przed innym wyzwaniem: musi udowodnić swojemu słuchaczowi, że nowa płyta zawiera wszystko, czego nauczył się jako profesjonalista. To właśnie stara się przekazać Leo w nowym albumie „MUSE”, który miał premierę 17 czerwca. Leo wybrał na nazwę krążka słowo „muza”, co, jak tłumaczył, ma oznaczać „cudowną istotę w każdej sytuacji”.
Jeszcze przed premierą krążka, Leo wydał utwór the flower, współtworzony z Maximilianem Heckerem. Niemiecki piosenkarz czuwał nad reżyserią krótkiej produkcji, kompozycją muzyki i swoją częścią tekstu. Miłosna ballada otrzymała studyjny klip, opublikowany na początku czerwca:
- Romanticism
- Things about to happen – w tym kawałku usłyszymy gościnnie głos Choiza z Dynamic Duo. Inspiracją dla muzyki i słów został film Things to Come, reżyserii Mii Hansen-Løve. Tak, jak w francuskiej produkcji, spotykamy się tutaj z tematyką samotności po rozstaniu.
- Nostalgia – Leo opowiada tu o przytłaczającym uczuciu nostalgii. Wskazuje na kilka drobnych rzeczy, które są katalizatorem do nagłego przelewu wspomnień. Może być to pora roku, wiatr, a nawet konkretny zapach. Przez większość piosenki słyszymy melodię pianina, do której w pewnym momencie dołączają skrzypce.
- Tight – nastrój kawałka zupełnie różni się od tego, co słyszeliśmy do tej pory na albumie. Muzyka weszła bardziej w taneczny, intymny ton. Głównym punktem jest wpadający w ucho refren, który nie ma większej roli, niż bycie estetycznym przerywnikiem.
- MUSE – jest to utwór stworzony dla fanów. Leo przekazuje w nim wiadomość, że Starlights są dla niego muzą tak samo, jak on jest inspiracją dla nich. To także cenna rada, że każdy może stać się dla kogoś źródłem natchnienia. Leo obiecuje też, że będzie dalej się rozwijał i tworzył jeszcze lepszą muzykę.
- the flower
Chociaż płyta została wydana w poniedziałek, Leo miał swój comeback stage dopiero w czwartkowym M!Countdown. Artysta wystąpił z Romaticism i Things About to Happen. Zobaczcie klip z pokazu pierwszej piosenki:
źródło zdjęcia: Oficjalny Naver Jellyfish Entertainment