Polski przystanek europejskiej trasy EPIK HIGH przypominał bardziej dobrą imprezę w gronie przyjaciół niż zwykły koncert. Trudno zatem wątpić, że zarówno dla trio muzyków, jak i ich fanów, ten wieczór zostanie niezapomniany na wiele lat. Przeczytajcie i zobaczcie, jak bawiliśmy się na niedawnym wydarzeniu w Warszawie!

Z okazji swojej europejskiej trasy koncertowej, EPIK HIGH postanowiło zrobić jeden przystanek również w Polsce. Tablo, Mithra Jin oraz DJ Tukutz wystąpili przed polską widownią 19 marca na scenie warszawskiej Progresji. Nasza redakcja również mogła uczestniczyć w evencie.

Stali bywalcy koncertów wiedzą, że trzeba niemal spodziewać się czasowych obsuw. Tym razem jednak organizacja działała bez zarzutu, a wszystko działo się jak w zegarku. Równo o 19:00 otworzyły się drzwi i zaczęto wpuszczać osoby, które kupiły bilety VIP. Ten etap poszedł bardzo sprawnie, za co warto pochwalić staff całego eventu. Na miejscu można było zastać całkiem skromny set składający się ze scenicznych świateł oraz konsoli DJ dla Tukutza. Scena była mała w porównaniu do innych koncertów odbywających się w Progresji, ale to też miało swoją ogromną zaletę – EPIK HIGH występowało bliżej fanów, co zostało wykorzystane w pełni.

EPIK HIGH
Jak na niewygodny czas (środek tygodnia – przyp.red.), zainteresowanie koncertem potwierdziło się w liczbie przybyłych. Fani wypełnili ponad połowę obszernej sali. O 20:00 zabrzmiały pierwsze dźwięki rozpoczynające koncert, którymi było nic innego jak fragment Moonlight Sonata. Pierwszą właściwą piosenką było natomiast In Seoul z najnowszego albumu „sleepless in __________”.

Jeżeli jesteście ciekawi setlisty, poniżej przedstawiamy listę utworów, które zagrano na koncercie: 

  1. In Seoul
  2. No Thanxxx
  3. HERE COME THE REGRETS
  4. Bleed
  5. Burj Khalifa
  6. Eternal Sunshine
  7. Love Love Love
  8. Home Is Far Away
  9. Map The Soul
  10. Kill This Love
  11. High Technology
  12. One
  13. New Beautiful
  14. Fan
  15. Born Hater
  16. Don’t Hate Me 

Połączenie dobrej zabawy i głębokich emocji

Już na początku można było wyczuć, że ten koncert nie należy traktować jak typowego k-popowego eventu. Podejście artystów do publiczności i samych siebie zawierało więcej dystansu i zabawy, nawet podczas przedstawiania się. DJ Tukutz został na parę chwil modelem na wybiegu, a Tablo zapozował z uniesionymi rękoma, wsłuchując się w podekscytowane reakcje tłumu.

Wraz z rozpoczęciem każdego utworu, luźna atmosfera nieco znikała, a artyści wyraźnie wczuwali się w swoje teksty. Koncert był pełen momentów płynących z głębi serca, jak akustyczne solo Tablo w Home Is Far Away czy wokalne zaangażowanie wszystkich podczas HERE COME THE REGRETS.

Ale nie można było zapomnieć, że setlista zawierała w sobie mnóstwo elektronicznych kawałków, których celem jest rozruszanie tłumu. Artyści chętnie wykorzystywali te chwile do kontaktu z fanami. Trzeba przyznać, że najwyraźniej było im wygodnie u publiczności, szczególnie w przypadku Tablo i Mithry, którzy wykonując swoje partie często stawali na barierkach. Wszyscy trzej muzycy stwierdzili także, że przygotowana dla nich woda lepiej sprawdzi się jako nagły prysznic dla publiki. Przeprowadzali go za każdym razem, gdy atmosfera stawała się gorąca.

EPIK HIGH
Kiedy melodia Burj Khalifa ucichła, artyści stanęli na krótką chwilę, aby porozmawiać z fanami. Opowiadali o tym, co robili w Warszawie, kiedy przylecieli poprzedniego dnia. Dowiedzieliśmy się m.in. że to w polskiej stolicy zjedli pierwsze koreańskie danie od początku trasy, co przypomniało im o ojczyźnie. To poprowadziło do słów Tablo: „Od teraz to [Warszawa] będzie naszym drugim domem”. Odkryli także, że jest to bliźniacze miasto Seulu, więc siłą rzeczy będą czuli się w niej lepiej. Z tej okazji Tukutz ogłosił również, że wytańczy się za wszystkie czasy, lub, jak określił to Tablo, „dance his ass off”.

Wyjątkowa relacja z fanami

Jedna z fanek przygotowała dla EPIK HIGH prezent. Była to krótka wiadomość umieszczona na kartce w kształcie serca. Tekst stworzony został w większości z istniejących już utworów zespołu. Jako oficjalny reprezentant języka angielskiego, to Tukutz odczytał kartkę przed wszystkimi. Także jako oficjalny reprezentant przytulania, podziękował fance, która stworzyła serce. Taki krótki przegląd kariery ściśnięty na małym papierze miał w sobie pewien nostalgiczny ton. Tablo zauważył, że miłość, jaką obdarzają ich fani, jest szczególna. Więź pomiędzy nimi, a zespołem jest trwalsza niż niektóre przyjaźnie i małżeństwa. Minęło już wiele lat, a oni wciąż mogą grać na scenie i nadal są ludzie, którzy chcą słuchać ich muzyki. Raper podziękował, że EPIK HIGH może być z nami tak długo. Podsumował krótką przerwę na rozmowę, gładko przechodząc do kolejnej części koncertu, cytując: „nothing can Kill This Love”.  „Chciałam po prostu, żeby mnie zauważyli”, przyznała nam po koncercie Ruiza, autorka wspomnianego serca. „Niedawno minęło 12 lat odkąd ich poznałam. Słucham ich tyle lat, czekałam na koncert tyle lat, musiałam dać coś od siebie. Robiłam serduszko cztery dni”, dodała.

Polscy fani przygotowali także podpisaną flagę, która chętnie została przejęta przez muzyków. Jeżeli dobrze się przyjrzycie, to na zdjęciach znajdziecie także nasz podpis! To z nią także zrobiono pamiątkową fotografię ze wszystkimi fanami. EPIK HIGH odwdzięczyło się, ozdabiając ręcznik (czysty!) autografami i odręcznymi rysunkami Tablo przedstawiającymi pozostałych członków zespołu. Mithra rzucił ręcznik w stronę widowni, gdzie szczęśliwie trafił do rąk fana.

EPIK HIGH

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

sleepless in #WARSAW! You were truly Epik tonight!!! #epikhigh2019tour

Post udostępniony przez 에픽하이 타블로 | Tablo of Epik High (@blobyblo)

Ponieważ wyraźnie proszono o bis, zespół postanowił dogrzać atmosferę mocnym Born Hater oraz Don’t Hate Me. Wszystko jednak musi się kiedyś skończyć, a i na artystów była już pora. Koncert zakończył się około 21:30. Organizator podziękował wszystkim za przybycie, a krótko po tym rozpoczął się meet&greet z zespołem dla posiadaczy biletów VIP. Wśród publiczności trudno znaleźć było kogokolwiek, komu koncert mógłby nie przypaść do gustu. Czy można wyróżnić tylko jeden znaczący element wydarzenia? Ruiza nie ma wątpliwości, wszystko było wyjątkowe: „trafili do mojego serca już w momencie, gdy wyszli na scenę”.

 

Za możliwość uczestniczenia w koncercie dziękujemy organizatorowi, Onion Production.

 

źródło zdjęcia: własne

relacja, wideo i zdjęcia: D. Fenikowska, K. Fedrau, D. Jade-Spławińska, Z. Kadłubowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.